poniedziałek, 6 marca 2023

Dlaczego dziennik refleksji, wyniki ankiety cz. 1.

 

W trakcie podejmowania decyzji nad formą zaliczenia wykładów, przesłałem studentom anonimową ankietę, w które pytałem się o motywy takiego a nie innego wyboru. Ankieta dostępna była przez ponad tydzień w pierwszych dniach marca. W dwóch grupach studentek (tak się złożyło, że same panie) z Wydziału Biologii i Biotechnologii oraz Wydziału Nauk Społecznych było 68 osób. Prośbę z linkiem udostępniłem w zespołach na Teamsach, wysłałem e-mailem z linkiem za pośrednictwem platformy USOS oraz przypomniałem na wykładzie udostępniając qr kod do ankiety. Odpowiedzi udzieliło 49 osób (czyli 72%). Do czasu zamknięcia ankiety swój dziennik refleksji - indywidualny lub zespołowy (2-3 osoby) na blogu, Instagramie, Tik Toku, Genially oraz w formie przesyłanego pliku - zgłosiło 47 osób. Dwie osoby poprosiły o możliwość dołączenia po terminie. W jednej grupie "okno czasu" podjęcia decyzji jeszcze jest otwarte. Zatem finalnie liczby osób piszących dziennik refleksji jako formę egzaminu może się zwiększyć. 

To suche fakty, a co z nich można wywnioskować lub jakie rodza się pytania?

1. Dlaczego nie wszyscy studenci odpowiedzieli na ankietę? Nie wiedzieli (3 różne formy przypominania), nie chcieli odpowiedzieć, zabrakło czasu? Wypełnienie krótkiej ankiety zajmuje 5-7 minut. To nie brak czasu jest przeszkodą. A może unikają relacji z wykładowcą (wykładowcami)? Mają trudności z podejmowaniem decyzji czy wypowiedziami i formułowaniem uzasadnienia? Może wśród milczących większość to były osoby, które nie chcą dziennika refleksji i wolałyby tradycyjny egzamin a nie chciały (nie miały odwagi) zabierać odmiennego zdania, wyłamywać się z decyzji grupy i decyzji przeważających? Może zachęcał prowadzący i miały obawy z wyrażeniem zdania odmiennego?

2. Dlaczego zabrakło opcji "nie"? Czy osoby te  nie chciały się ze swoją decyzją ujawniać? Obawiały się być outsiderami? Może prokrastynatycznie ciągle czekają z decyzja i nie wiedziały jak odpowiedzieć? Ale była opcja :jeszcze się waham".

3. W jakim stopniu były to w pełni odpowiedzi zgodne z odczuciami? Czy może w małym procencie było to udzielanie odpowiedzi oczekiwanych przez ankietującego? Nic na to z ankiety nie wskazuje ale teoretycznie i takie zjawisko mogło wystąpić.

Do wszelkich liczb trzeba podchodzić z ostrożnością w wyciąganiu wniosków. Ważne są te tylko te dane, które widać, ale także dane, których brakuje. 

Wśród tych studentek, które wypełniły dane, zdecydowana większość wybrała formę dziennika refleksji jako formę egzaminu. Blisko jedna czwarta się waha. W porównaniu do całej grupy opcję z dziennikiem wybrało 56% studentek. Czyli większość, jakby nie liczył. Większość choć nie wszyscy. Kolejne pytania z ankiety (będą w następnych wpisach) nieco bardziej przybliżą to zagadnienie. 

Pierwszy wniosek, wydawało by się banalny - w każdej większej grupie preferencje będą zróżnicowane, bo różnorodność postaw, potrzeb i doświadczeń będzie różna. Czy zatem wszyscy mają mieć takie same i jednakowe formy zaliczania czy może oferować większy wybór? Większa różnorodność z pewnością wymaga od wykładowcy większego wysiłku, więcej pracy i poświęconego czasu. Ale być może warto ten wysiłek włożyć? Albo ta różnorodność będzie wynikała z różnych sposobów, proponowanych na różnych przedmiotach - każdemu więc coś do gustu (i samorozwoju) przypadnie na którymś z przedmiotów. Wymagałoby to jednak jakiegoś przepływu informacji między wykładowcami. Jak to zrobić? Przecież trudno czytać wszystkie sylabusy. Więc jak?

c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

A może refleksje z dziennika refleksji?

Warsztaty edukacyjne nad Łyna. Co żyje w rzece? I jak to pokazać?   A może by tak pisać refleksje razem ze studentami? Opisywać jak powstaje...

Najczęściej czytane w ostatnim roku